piątek, 16 grudnia 2011

Sylwester w Nowym Jorku, 100 wpis!

To już 100 wpis! :) Ten okres czasu (jesień) minął baaardzo szybko. Nic ciekawego nie wydarzyło się w moim życiu, co miałoby jakiś wpływ na teraźniejszość. Szkoda... Ten czas zdecydowanie leci za szybko, ciągle żyjemy monotonią: szkoła, jedzenie, spanie, szkoła jedzenie spanie... i czekanie do piątku. Ciągle to samo. Powinniśmy korzystać z życia jak najwięcej, póki mamy na to czas. To jest nasz najlepszy okres w naszym życiu, ale... kończy się to tylko na takich pustych słowach. Chciałabym aby od następnego roku wszystko się zmieniło. Czekam już tylko na 2012 :) Miałam napisać bardziej odnośnie tego setnego wpisu a trochę odbiegłam od tematu. Blog jest świetnym pomysłem na "zachowywanie swojego życia" - zapisywanie swoich myśli, przeżyć, wydarzeń... W moim przypadku jest to nastoletnie życie. Za kilka lat pewnie będę miała z tego niezły ubaw i pomyślę sobie "jaka ja byłam dziecinna...", "jaka ja byłam głupia...". Coraz "odważniej" piszę o tym co myślę i czuję. Myślę, że jeszcze długo będziecie musieli czytać te moje wypociny, bo jak na razie nie nudzi mi się pisanie. Do kolejnego jubilatu! :)

 

Dzisiaj po południu (po długim namyśle, wszystkich za i przeciw) poszłyśmy z Werą i Kasią do kina na "Sylwester w Nowym Jorku". Film był podobny do "Listy do M": "Historia kilku par i singli, których ścieżki życiowe przeplatają się w czasie ostatniego dnia roku - Sylwestra". W przypadku "Listów do M" była to wigilia (ale niekoniecznie historia kilku par i singli). Podobało mi się, było dużo śmiesznych scenek. Dziwnie jest się śmiać jak na sali jest 10 osób. Moja mega wtopa... i tradycyjnie rozwalony popcorn i zostawiony syf. Później pochodziłyśmy po Focusie (żałuję, że znam niektóre osoby...) dziewczyny poszły do domu a ja do mamy, która była na "zakupach".  Mama nic nie kupiła, a gdy ja poszłam do niej to już nie chciało jej się ze mną chodzić po sklepach. Czyli nie mam prezentu na święta, miło :) Wyjazd z Focusa, który zajął nam 25 min oO Totalna porażka! Ludzie aż parkowali pod moim blokiem. A teraz zastanawiam się co bym chciała na święta... Oglądam jakieś ciuchy na necie, żeby w sklepach dużo nie chodzić i nie szukać :) Może pójdę jutro, jak wieś pojedzie. Mam ochotę na coś dobrego do jedzenia, ale jak zwykle w mojej lodówce jest "pusto". Niby cała lodówka pełna a nie ma co zjeść. Idę zrobić sobie kisiel o!

W szkole nic ciekawego się nie działo. Sprawdzian z informatyki w końcu napisany. Na fizyce mnie nie spytała (chodź byłam wykuta, ale wolałam, żeby mnie nie pytała) uff. Skurka i jej wyzywające ubranie, rozmiar 44? :) Podczas siedzenia pod klasą na gwieździe Karol wyginał śmiało ciało :D Szkoda, że tego nie widziałam na żywo, ale dla tych co też nie widzieli tutaj można obejrzeć, ma chłopak talent haha :D

3 komentarze:

  1. byłam na tym filmie! boski jest. :) pocałunek o północy to teraz takie marzenie.
    ja lubię twoje wypociny sama mam podobny styl pisania. zbieg okoliczności ze mamy tka samo na imię?

    OdpowiedzUsuń
  2. http://officialblogfrosher.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń