Pat:
a więc..po tygodniowym przemyśleniu pewnym spraw, rozumiem co robię źle.
Dzięki pewnej osobie zmieniam sie w taki sposób w jaki nigdy nawet nie pomyślałabym, że moge stać się taką osobą. Dziwnie się z tym czuję, ale mam nadzieje, że to stanie sie normą w moim życiu.
Poprzedni piątek bardzo miło spędziłam w towarzystwie mej dżasty. Zawiodłyśmy się trochę na Pauli, ale jakby się trochę postarała to postawiłaby sie tym wszystkim zachujałym ludziom i spędziłaby tą noc z nami ;)
W kinie źle nie było, pod koniec seansu starałam sie nie zasnąć podtrzymując powieki... Zbieg okoliczności doprowadził do tego iż w naszej sali znalazł się pan, za którego oczami bardzo się stęskniłam. Dzięki temu odrazu zrobiło się milej :D Rano, nie wiem w jaki sposób dotarłyśmy do domu, ale dałyśmy radę. Ledwo weszłam do mieszkania, położyłam sie na podłodze i momentalnie zasnęłam. Długo nie pospałam, gdyż matka wpadła do pokoju z krzykiem iż jedziemy na wieś.
Sobotę głownie przespałam, poza obowiązkowymi czynnościami...Wieczór był dość typowy. Of kors nie mogłam nigdzie jechać, w sumie nawet nie miałam tego w planach, chociaż rodziców nie było. Adam z Porobionym zaskoczyli nas swoją wizytą, przedstawili nam swoje plany i uświadomili, że w najgorszym wypadku idziemy do Adama i organizujemy jakiś melanż. Do pewnego momentu najbardziej odpowiadał mi ten pomysł. Co do czego wyszło iż Dżasta usnęłam u mnie na łóżku. Spotkałyśmy sie z Paula, stwierdziłyśmy, że jedziemy do baru na godzinke. Powiedziałam babci, że wrócę za 5 min... po czym wróciłam nad ranem. Robak z Markiem przyjechali po nas, po jakimś czasie w końcu uświadomili nam, że jedziemy na bąkową. Miałam mordercze myśli, zapierdoliłabym ich na miejscu. Nawet nie chcieli wysadzić mnie na starej, gdzie też była impreza, z kimś zawsze mogłabym wrocić.. W końcu zorganizowaliśmy coś do picia i już mi przeszło... Po jakimś czasie wszyscy sie pokłócilismy i już nie było tak wesoło ;D Wkurwieni w nocy pojechaliśmy nad zalew, a następnie w końcu i tak wyszło na moim, że wylądowaliśmy na starej. Spotkałam się z panem P. i już omijam ten wątek, że jak zwykle zrobił mi przypał. Wspomnę jeszcze o tym, że Dżasta w pewnym momencie mi wyjebała, czego nawet nie skomentowałam i poszłam dalej. Nie zamierzałam zniżać sie do jej poziomu. Jest dla mnie ważna, nie chcę żeby ta więź która jest między nami zniknęła.
Niedziela była najlepszym dniem z długiego weekendu. Przez poł dnia przepraszałam Justyne, sama nawet nie wiem za co, ale chciałam, żeby było dobrze :D Ona jest przyjebana i miała to generalnie w dupie, jakoś sie dogadałyśmy.. Spotkałyśmy sie z Porobionym i resztą. Rozmawialiśmy o tym jacy jesteśmy biedni, aż w pewnym momencie znalazłam 5 zł w kieszeni i byłam bossem. Najaraliśmy sie na szampany :D Po ogarnięciu jakiejś większej sumy i alkoholu trafiliśmy na 'przystanek'. Gdzie of kors był Marcel, Patryk i nowo zapoznany kolega Piotr z Zabrza :D. Po jakimś czasie było tyle narodu, że przestałam ogarniac skąd ci ludzie sie biorą. Nie wiedziałam co sie dzieje..Przez jakiś czas byłam sama z panem P. i uświadomiłam sobie pare rzeczy. Przed tym, pokłóciłam sie z Justyną... znowu, i po raz pierwszy tyle razy w tak krókim czasie. Gdy ogarnęłam, że poszła do domu, pobiegłam za nią. Ale po tym co od niej usłyszałam, wróciłąm do celu. Za bardzo wziełam to do siebie, było mi przykro, ale szybko o tym zapomniałam...Na koniec dowiedziałam sie, że mam nowego tatę. Mam nadzieje, że marcel nie sprzeda mnie za flaszke wodki.
Po tym dniu, pozdrawiam Paulinę, która ma generalnie na wszystko wyjebane i woli się wyspać :D
Z poniedziałku pamiętam tylko...ostatnie spotkanie z panem P. Myślałam, że mu na mnie zalezy ale wolał iść do kolegów, chociaz wiedział, że jestem sama z adamem. Kiedy w nocy siedziałam 'na schodach' koleś sie obudził i chciał mi oddac bransoletkę. Po tym jak go przywieźli, usiadł obok mnie... Oczywiście łom nie wiedział o co mi chodzi... Z radościa zaczął opowiadac co robili, kiedy ja włozyłam sluchawki do uszu i przestałam go słuchac. W końcu sie pokłóciliśmy, zostawiłam go samego i poszłam do domu. Wiedziałam, że to dobre posunięcie nie było. Jednak i tak wmówił mi że to wszystko moja wina, na drugi dzień chciałam sie z nim spotkać, ale matka nie dała mi tej szansy. Pojechałyśmy na cmentarz i do domu...
Wieczorem Paulina uswiadomiła mu że zalezy mi na nim i ogolnie takie pierdoły mu opowiedziała, że jak sie o tym dowiedziałam to myślałam, że padne...=.=
W tygodniu jakoś wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest good.
W ten weekend nic szczególnego sie nie działo. Miałam skupić się na nauce, ale jak zwykle olałam temat. Nawet żadnych książek na wieś nie wziełam. Ogarnęłam wczoraj syf w naszym 'przystanku', nawet już na to patrzeć nie mogłam. Większość była nasza, ale bez przesady.. Zaraz jakas rodzina ma do mnie przyjechać, czy cos.. Jakże sie kurwa ciesze. Nic mi sie nie chce..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz